sobota, 29 grudnia 2012

I ~ Początek piekła

I Rozdział.


I obyście dotarli ze mną do końca opowieści, bo gdy jedna osoba odchodzi nie można już powtórnie złożyć całości w jedność tak jak na początku było niech tak i będzie.

Zło jest brakiem dobra.

Zło jest brakiem Boga.
Bóg mnie opuścił.


     Wszystko było jak zawsze, to samo słońce wzeszło oślepiając ludzi, to wszystko było jak zawsze. Tylko On jakby inny.
     Nie dbałam o to jak wyglądałam w tamtej chwili, po prostu wyszłam z domu idąc w stronę zamieszkania Michaela. Wodzący wzrok ludzi za moim wychudzonym ciałem wbijał się we mnie boleśnie, tak bardzo nie lubiłam zwracać na siebie uwagi. Wolałam zawsze pozostawać w cieniu, od czasu do czasu pokazać się i zniknąć by znowu zrobić to za jakiś czas. Chwila, może 5-10 minut i stałam przed domem mojego ukochanego, czekając aż wyjdzie na spotkanie. Nie musiałam długo czekać, najwidoczniej widział jak wchodziłam. Wybiegł zatrzaskując za sobą wielkie, białe drzwi za którymi stała najmilsza kobieta jaką świat widział machającą mi- Mamę Michaela. Odmachałam jej delikatnie wątpiąc czy w ogóle to zobaczyła.
-Witaj skarbie..-Wyszeptał mi na ucho chłopak obejmując moją talię umięśnionymi dłońmi jednocześnie przysuwając mnie do siebie.
-Jak się spało? - spytał unikając ciszy, która narastała z każdą sekundą.
-Dość ekstremalnie- odparłam, a on zmierzył mnie badawczym wzrokiem.
By zbyć go czymś i uwolnić się od pytań, zbliżyłam nasze usta, które tak dawno się ze sobą nie spotkały i musnęłam jego wargi swoimi by za moment oddać się w tańcu gorącego pocałunku.
Biłam się w pierś, że pociąga mnie to jeszcze bardziej po tym jak przyśnił mi się ostatniej nocy. Słysząc głosy znajomych z trudem oderwałam się od czerwonych ust i chwytając jego dłoń podążyłam w stronę grupy nastolatków czekających pod ogrodzeniem.
-Nie widzieliście się rok?- spytał Nick
-No wiesz, spędzili osobno noc, to było tak straszne, że musieli się ładnie przywitać! - odpowiedziała mu Nicole śmiejąc się tym samym pod nosem.
Michael pchnął w brzuch Nicka i obydwoje zaczęli się drażnić idąc przed nami. Ja zwolniłam by dorównać kroku Nicole - 1/4 naszej grupy.
-Coś dzisiaj z Tobą nie tak.. - powiedziała cicho dziewczyna o kruczoczarnych włosach, przeplatających się z różowymi pasemkami. Zawsze miała dość mocny makijaż co dostatecznie dobrze pokazywało jej charakterek.
-Dobrze się czuję. - Odpowiedziałam jej dość szorstko, patrząc na dwóch chłopaków przed nami.
-Niech Ci będzie, ale i tak wiem swoje - Rzekła zerkając na mnie z boku swoim wzrokiem, i uśmiechnęła się łobuzersko.
-No ale nie smućmy się, MAMY WAKACJE!- Krzyknęła i zaczęła się śmiać, zawtórowałam jej ukrywając zmieszanie.

Mieliśmy całkiem przyzwoite plany, wyjazd we czwórkę nad jezioro, w pobliżu był las, z daleka od miasta i całego zgiełku, zamieszania i hałasu. Kilka skrzynek piwa, prowiant, ubrania i dwa namioty, stanowiło nasz pakunek. Jechaliśmy tam samochodem Nicka. Starym, czerwonym jeepem jego Ojca.
A tam wszystko się zaczęło. Tam zaczęła się moja straszna historia, i zamierzam Wam ją opowiedzieć.


Rozłożenie namiotów, rozpalenie ogniska i otworzenie kilku butelek piwa było dziecinnie proste więc uwinęliśmy się z tym szybko i już kilka minut po zmierzchu siedzieliśmy, rozmawialiśmy. Normalne wakacje ze znajomymi, jak każde inne. Dlaczego nic nie podejrzewałam? Dlaczego nie pomyślałam o najgorszym? Głupia naiwność dała mi nadzieję, że wrócimy stamtąd wszyscy.

2 komentarze:

  1. Oj.. Coś krzywo jest! Dobrze ustawiłaś wymiary kolumn? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem ;) Wczoraj kombinowałam ustawić nowy wygląd niestety nie wyszło i dzisiaj pomoże mi z tym jedna dziewczyna więc wszystko znowu wróci na swoje miejsce ;)

      Usuń