Nowy wygląd, nowe tło od @biebahwink. U niektórych może się wydawać krzywy układ strony, ale tak się dzieję u niektórych, jest to drobna sprawa, można to pominąć. Zapraszam do czytania ;)
Czy to, że Michael wybierał miejsce naszego „biwaku” powinno być podejrzane? Wtedy było to normalne, dlaczego niby miałabym się bać mojego chłopaka. Tak, wtedy nim był. Kochałam go.
-Kochanie
przejdziemy się?-spytał mnie kiedy siedzieliśmy tak we czwórkę.
-Jasne,
wezmę tylko kurtkę, zrobiło się chłodno-odparłam rozkazując moim nogom by
rozprostowały się i powiodły mnie do namiotu. Chwyciłam szybko szarą kurtkę i
jednym ruchem włożyłam ją na swoje oziębione ciało. Podeszłam do chłopaka
wolnym krokiem i wyciągnęłam ku niemu dłoń a On chwycił ją podnosząc się.
-No
to nie będziemy na Was czekać kochasie! – krzyknął za nami Nick z butelką piwa
w ręce z roześmianą, nieświadomą niczego twarzą nastolatka.
Mój
kochany pokazał mu środkowy palec śmiejąc się pod nosem i ruszyliśmy w głąb
ciemnego lasu, jednak nie przerażał mnie fakt przebywania w nim, liczyło się
tylko to, że byliśmy tam razem. I wtedy naprawdę w to wierzyłam.
Ups,
Ja naiwna naprawdę w to wierzyłam, ale cóż, to jest piękna historia naszej
miłości. Nie psujmy niczego.
Czułam
ciepło jego dłoni, słyszałam bicie serca w jego wnętrzu, widziałam oczy tak
piękne jak wschód słońca o poranku, dotykałam jego włosów, a jego włosy niczym
grzywa ogromnego lwa, który trzymał mnie w swoich objęciach tak mocno, że
oddychanie było niezwykłym wyczynem. Ale o czym myślałam, wtedy oddychanie się
nie liczyło. Nasze usta stykały się a ja nieprzyzwoicie sięgałam po więcej.
Jego ręka wsuwała się pod kurtkę, a moje obejmowały jego szyję przyciągając go
mocniej, i mocniej jakbym chciała go wchłonąć całego. To była piękna noc.
Przepiękna.
[…]
-Michael!
Hej, kochańce!- doszedł mnie głos Nicka. Michael spał smacznie nie puszczając
mnie z objęć, wyswobodziłam się z jego rąk z trudnością i ubrałam po cichu tak
by go nie obudzić. Rozpięłam zamek namiotu i oślepiło mnie słońce. Dwójka
przyjaciół już jadła śniadanie, popijając je browarem. Pokiwałam z dezaprobatą
głową i podeszłam do nich biorąc sobie kanapkę. Konsumowanie jej po nocy
spędzonej z ukochanym było tak przyjemne, jak nigdy. Nawet jedzenia ma tak
wyglądać? Więcej takich nocy!
Nie
łudź się kochana, więcej takich nie będzie.
-Nie
mogliście się od siebie oderwać nie?- zagadał chłopak pakując sobie do buzi
całego hot doga. Nicole zaśmiała się łobuzersko i spojrzała na mnie tak jakbym
była tam z nami wczoraj i dokładnie widziała co robiliśmy, krok po kroku,
pocałunek po pocałunku.
-Tak,
właśnie..- usłyszałam zachrypnięty głos kochanka. Obudził się. Wyszedł z
namiotu w samych spodniach odsłaniając swoją klatkę piersiową jakby chciał
sprowokować mnie do powtórki z ostatniego wieczoru. Zlustrowałam go wzrokiem i
posłałam mu najpiękniejszy uśmiech na jaki mnie było stać. On odwzajemnił się
tym samym i usiadł obok mnie zabierając się za śniadanie.
Był
piękny, a za tym pięknem chował się szaleniec.
Kolejny
dzień, i znów kolejne nadzieje na niezapomniane wakacje. Dziś zaczął się nie
kończący koszmar.
Pójście
na kajaki było dobrym pomysłem. Tak nam się wtedy wydawało.
Ku
mojemu zdziwieniu Michael wybrał do pary Nicole, a mi kazał płynąć z Nickiem.
Zgodziłam się, ale wszyscy patrzyli na niego jak na kosmitę. Po takiej nocy nie
chciał ze mną spędzić ani minuty więcej? Zawiódł mnie tym, ale nie tak bardzo
jak tym co miał zrobić z Nicole kiedy byli sami.
-Jesteście
razem?- spytał Nick wymachując wiosłem jak opętany.
-Nie, to znaczy tak jesteśmy. Rany,
Nick ja nie wiem, ale wiem że jeśli nie przestaniesz zabijesz mnie tym wiosłem,
spokojnie człowieku!- odpowiedziałam mu i zaczęłam się śmiać, zupełnie nie
umiał wiosłować. A Michael z Nicole byli już daleko przed nami.
-No jak to nie?! A co robię? Sprawiam że płyniemy!-
krzyknął Nick, ale po kilku sekundach wybuchnął śmiechem i po prostu odłożył
wiosło na bok przestając się męczyć tym samym oddając mi całą pracę nad
poruszaniem się naszego kajaku.
Płynęliśmy i podziwialiśmy widoki, a raczej ja
wiosłowałam a On po prostu spał. Tak też można nazwać naszą niezwykle
pasjonującą wyprawę, zastanawiałam się co robi Michael z Nicole.
-Zazdroszczę Ci jej- odparła Nicole, spokojnie wiosłując.
-Zazdrościsz?- spytał dziewczynę zdziwiony, robiąc to
samo.
Wzruszyła ramionami i mruknęła coś pod nosem nie mówiąc
już nic więcej, ona nie zdążyła.
Chłopak o nieprzeciętnym ciele, zbudowany i wysoki. Tak,
musiał mierzyć co najmniej 180cm. Wstał po cichu, tak, że ciemnowłosa
dziewczyna nie zauważyła jak się ruszył. Delikatnie podniósł z podłoża ciężki,
gruby sznur i założył na jej szyję. Ta wystraszona jego poczynaniami drgnęła a
jej oczy zwiększyły się ze strachu.
-Michael!- krzyknęła, ale On nie zareagował. Uśmiechnął
się i przygryzł dolną wargę zaciskając narzędzie odcinając jej dostęp do
powietrza. Kiedy zemdlała, odrzucił wiotkie ciało i zaczął wiosłować tak
szybko, że kilka minut i znaleźli się na brzegu. Nie dbając o nic, wyciągnął ją
z kajaka szybko wciągając też ich środek transportu na brzeg by mógł wrócić.
Zaćmiony, nieświadomy swoich czynów zawlókł nieprzytomną Nicole
do domku.
Był mały, drewniany. Wyglądał jak budka na narzędzia. W
środku znajdował się tylko jakiś nóż, kilka kubków, i deski. Położył ją
niedbale i wyszedł zamykając drzwi na kilka zamków.
-Oni będą następni.
Powiedział już do siebie i wrócił do kajaka odpływając.